Moja przygoda z programowaniem zaczęła się może na 2 miesiące przed rozpoczęciem Zajavki. Zainteresował mnie kurs pod kątem frontendu, przez pierwszy miesiąc miałam możliwość nauki htmla i cssa za darmo, a po miesiącu trzeba było podjąć decyzję, czy się na ten kurs decyduje, czy nie.
Moja przygoda z programowaniem zaczęła się może na 2 miesiące przed rozpoczęciem Zajavki. Zainteresował mnie kurs pod kątem frontendu, przez pierwszy miesiąc miałam możliwość nauki htmla i cssa za darmo, a po miesiącu trzeba było podjąć decyzję, czy się na ten kurs decyduje, czy nie. Kurs okazał się tak drogi, że zaczęłam się rozglądać za jakąś alternatywą. Ktoś z moich bliskich dał mi wtedy znać o konkursie na Zajavce. 10 osób miało możliwość zrobienia kursu za darmo. Oczywiście stwierdziłam, że szanse są marne, ale warto spróbować. Pamiętam, że między innymi trzeba było napisać powód, dla którego mają wybrać właśnie Ciebie, pamiętam, że napisałam, że jak mnie wybiorą, to rzucam swoją pracę i idę w to na 100%. Wzięłam udział, udało się wygrać i rzuciłam pracę, jak obiecałam :)
Coś tam miałam odłożone, żeby przetrwać do roku bez dochodu przy minimalnych wydatkach.
Sama Zajavka, zwłaszcza przez pierwszy miesiąc, była dla mnie bardzo ciężka, tym bardziej, że nie miałam nigdy styczności z programowaniem oprócz krótkiego epizodu nauki htmla i cssa.
Mocnym motywatorem, który pchał mnie do przodu, była możliwość zdobycia pracy przy obecnym wtedy dużym zapotrzebowaniu na programistów. Pomyślałam, że to szansa i warto zacisnąć zęby :)
Codziennie robiłam sobie po 3 filmiki na Zajavce i kodowałam coś na CodeWars, robiłam zadania rekrutacyjne i tak udało mi się dotrwać do 12 warsztatu bodajże.
Od 11 warsztatu poczułam się pewnie, więc zaczęłam rozsyłać CV wszędzie, między innymi na staże, na stanowisko juniora i na juniora z rocznym lub dwuletnim doświadczeniem. Odzew był mały, więc poprosiłam kolegę programistę o pomoc w podrasowaniu konta na LinkedInie i mojego CV.
Gdy pierwsza firma się odezwała, poprosiłam dodatkowo kolegę seniora o pomoc w przygotowaniu się do rozmowy.
Pamiętam, jak się stresowałam na rozmowie, 2h mnie męczyli zadaniami, co śmieszne, na rozmowie popełniłam banalne błędy i byłam pewna, że mnie nie wezmą. Jak się okazało, zaprosili mnie na drugą rozmowę, gdzie miałam rozmowę po angielsku i znowu kodowanie na żywo.
Z tydzień później dostałam telefon, że dostaję pracę, co było dla mnie nieprawdopodobne.
Obecnie pracuję jako inżynier oprogramowania i jestem przeszczęśliwa, że było mi dane brać udział w tym projekcie i za co jestem bardzo wdzięczna.